w i n o & s z t u k a & k r a k e r s y

piątek, 20 marca 2009

Tadeusz Dominik w galerii Wirydarz

Chwila, chwila. Czegoś tu nie rozumiemy. Co to za wernisaż, gdzie sponsorami są Perła, Polmos, Grand Hotel Lublinianka etc., etc., a nawet lampki wina wypić nie można? To wernisaż Tadeusza Dominika w Galerii Sztuki Wirydarz. Profesor Tadeusz Dominik uważany jest za jednego z najwybitniejszych, współczesnych polskich malarzy, za fundament, za wyznacznik epoki, do tego rzeczywiście ma nieliche wzięcie i nawet sam Herbert egzaltuje się jego twórczością. Posłuchajcie tego: „Patrząc na jego obrazy, miało się wrażenie, że są to wycinki płócien impresjonistów widziane przez mocno powiększająco szkło, tak jak pokazują w Musee du Jeu de Paume kawałki Moneta czy Renoira, aby wytłumaczyć widzom paletę impresjonistów, sposób kładzenia koloru i inne zawiłości warsztatu. Jedno było pewne i budziło szacunek, że Dominik nie ulega terrorowi mody, nie wypiera się mistrzów i nie stara się zacierać swej kolorystycznej genealogii. […]Wrażliwy na kolor – jak przystało na ucznia impresjonistów – Dominik daleki jest od biernej kontemplacji, zapatrzenia, i jak przystało na malarza nowoczesnego, traktuje malarstwo jako akcję. Jaskrawy i gwałtowny kolor jego obrazów zawsze jest określony, zawsze definiuje materię na swoją niedwuznaczność, choć nieprzedmiotową wymianę.
Czy abstrakcjonista zatem? Jeszcze raz okazuje się, że podział na abstrakcjonistów i nieabstrakcjonistów niczego nie określa, a wrażliwości, zachłannego stosunku do natury, błyskawicznej obserwacji mogliby uczyć się u Dominika tzw. realiści pracowicie obrysowujący przedmioty i zakładający je martwym jak cerata kolorem”. No kumoterstwo kurna czystej krwi się kłania. My nic z tego, co pisze Herbert nie widzimy, nie kumamy, ale też nic właściwie rozstrzygającego teks poety tutaj nie wnosi. Tutaj to znaczy do Galerii Wirydarz. No chyba, że stwierdzenie, że Tadeusz Dominik jest zarazem tradycyjny i nowoczesny. To mocne stwierdzenie i warto by się tego bliżej czepić.Ale cóż to na boga może znaczyć? Historycy sztuki niech łamią sobie nad tym głowy, byleby im tylko zaplecza nie brakło. Dyskurs, w jaki obecnie popadli to przepojęciowanie, multiplikacja zapędzająca w kozi róg i rozwarstwienie zarazem. Najczęściej wychodzi bełkot nic nie wnoszący do samej estetyki.
Zdecydowanie wolimy realistów, a jak już ktoś się bierze za bary z przedefiniowywaniem impresjonizmu to niech przynajmniej od tej łatki nie ucieka. Dominik zdaje się uciekać od jakichkolwiek łatek, a wszyscy wiemy, że to przeca zgoła niemożliwe. Na pierwszy rzut oka obrazy te sprawiają wrażenie namalowanych przez niepełnosprawnych, na drugi dostrzegamy wyraźne intencje i odwołania do tradycji, na trzeci… Nie, nie patrzymy już po raz trzeci. Przeskakujemy z jednego na drugi bezskutecznie szukając punktu zaczepienia.Marzeniem profesora Tadeusza Dominika jest „żeby mój obraz był przyjacielem człowieka, że to nie jest dekoracja mieszkania, ale to jest coś, z czym się chętnie przebywa”. Owszem, jest tak, że to obrazy są przyjazne. Ciepłe i dobre do kuchni, choć nikt z nas nie chciałby mieć czegoś takiego nad lodówką. Ciepłe w tym złym znaczeniu, bo momentami mocno ckliwe. Być może jesteśmy tu ignorantami, ale nie dano nam pić i przeto jesteśmy źli. Być może już się na nas poznali i zwlekli z wniesieniem trunków, aż się ulotnimy, a że było smutno i inny wernisaż w tym samym czasie, to zmyliśmy się szybko. Być może. Jeśli jednak tak było, to prawda i tak wyjdzie na jaw, a my zemstę uknujemy. Tak czy siak, artysta wydał nam się mdły i miałki. Ani tradycyjny, ani nowoczesny, nie kupujemy ukrytej dziecięcości, czystości ani radosnej percepcji świata. To raczej smutne, że tak się tym wszyscy egzaltują. Bilans: zero, zero, zero. Galerię Wirydarz usprawiedliwić może jedynie fakt, że ta abstynencka nora ma miejsce pod krzyżem. To jednak żadne usprawiedliwienie. Więc po co o tym pisać?

10 komentarzy:

  1. jakiś czas temu byłem w siedzibie KRUS przy ulicy Męczenników Majdanka, tam wszystkie ściany są obwieszone takimi malunkami i wycinanki podobne też są w temacie:"Bezpieczeństwo na wsi". Chociaż jakby do odpowiednio urządzonego pokoju takie coś wbrew intencjom artysty na ścianę se strzelić to może może...

    OdpowiedzUsuń
  2. coś by może wybrał, ten czarno-biały powyżej nawet spoko jest. a cy ty w krusie człowieku robiłeś o tej porze roku?

    OdpowiedzUsuń
  3. już sfinks u mnie na ścianie jest lepszy

    OdpowiedzUsuń
  4. kury wam szczać prowadzać, a nie zabawiać się w ktytyków sztuki, wy petenci krusu...

    OdpowiedzUsuń
  5. o proszę, wreszcie jakiś donośny głos. szkoda że zabrał go znawca kurnika nie sztuki, petent usu, zusu i mopru zapewnie. gratuluję lotności

    OdpowiedzUsuń
  6. hmmmm ciekawy blog, ale jeszcze ciekawsze sa te komentarze w stylu jerrego. jerry malo spostrzegawczy czytelniku, to nawet na 1szy rzut oka nie wyglada jak krytykowanie sztuki, bo nie polega to na tym co tutaj jest prezentowane. moze rzeczywiscie autor znawcą sztuki nie jest, ale wlasciwie kto jest? ten kto studiowal hist sztuki to od razu sie nim staje, tak? ciekawe teksty z ciekawej strony opisujące w większości mało interesujące wystawy

    OdpowiedzUsuń
  7. Drodzy Krytycy Sztuki,
    Macie okazję zrewidować swoje poglądy na temat twórczości Dominika i to już w najbliższą sobotę 12 września w Warszawie ul. Hoża 40 o 18.00. Artysta poszedł po rozum do głowy i zajął się czymś pożytecznym a mianowicie stworzył etykietę do wina. Wino wyselekcjonował Jarek Kowalski - człowiek, który się na tym zna więc ostateczne dzieło jest naprawdę przednie. Trunek będzie dostępny w dużych ilościach a jako, że wino łagodzi obyczaje to może i na Pejzaże Mazowieckie spojrzycie łaskawszym okiem...

    OdpowiedzUsuń
  8. że też za pisanie najczęściej się biorą umysłowi analfabeci...

    OdpowiedzUsuń