w i n o & s z t u k a & k r a k e r s y

środa, 11 marca 2009

sztuka obunkrowana

Pojęcia nie mamy dlaczego artyści upodobali sobie akurat piątki i to jeszcze godzinę 18tą. Nienawidzimy tych piątków, kiedy to budzimy się rano ze świadomością, że oto znów nadszedł dzień równoległych wernisaży. O ile świadomość światów równoległych nie wpływa specjalnie na nasze życie, to z tymi wernisażami jest wprost nie do zniesienia. Żeby to jeszcze było gdzieś blisko siebie, co by szybikiem czmychnąć z jednej napitki na drugą, to nie. Całe miasto trzeba by kurna w tą chlapę zejść.
Ale do rzeczy. O co chodzi z tym hipocentrum? Czy sztuce potrzebny jest schron? Powiedziałbym tak: to schronieniu potrzebna jest sztuka.

J e s t
c o ś
n a
r z e c z y.

Zabawa dużego chłopca okazała się nie lada zapuszczoną w klimat tajwańskich horrorów, agresywną i mroczną instalacją. Jakub Kiyuc stworzył przestrzeń (nieźle musiał się przy tym napracować), w której czujemy się dobrze. Czujemy obecność swoistego i miłego nieokreślonego, jeśli jesteśmy w nim sami. To nieokreślona swoistość tego samopoczucia jest na rzeczy. Tam było ciepło i to było dobre. Lubimy ciepło tak jak lubimy mrok. Świadomość żąda wyraźnej jasności ale przez to prawda jej umyka. Artysta trzyma prawdę w mroku i my bysmy bardzo chcieli aby tego mroku, tego ciepłego mroku, na co dzień było więcej.
Bunkier wspaniały. Wstawcie tam stolik i pufy na te dwa tygodnie i niech Kociński donosi piwo z góry. Będziemy przychodzić. Weźmiemy znajomych i przyniesiemy pady. Pady podłączymy do telewizorów. Piwo do mikrofali.

Gdyby nie fakt, że wbilismy się na zaplecze (biuro Białej) jeszcze przed rozpoczęciem imprezy, pewnie niewiele by z tego wyszło, a tak – trzy kubeczki na zapleczu, dwa na zewnątrz i mamy piątkę. Wszystko podane na tacy. Ale na Boga, błagamy was – lejcie kapkę więcej do tych kubeczków. Przekąsek brak.

2 komentarze:

  1. Kieliszek (ale już nie kubek) wina ma swój niewątpliwy urok ale może by tak porzucić chociaż na jeden raz delikatność i normalnie postawić na stole wódę i browara a do tego jeszcze ptasie mleczko. Rozumiesz świnie i jaszczury na swoich firmowych mitingach, bankietach i konferencjach walą alkohol litrami i żrą delikatesy a przecież bahanalia to domena sztuki bardziej jest niż grubiańskiego biznesu. Tyy to niezły pomysł na biznes jest - organizacja wernisaży i wystaw tylko żeby to właśnie z pompą i z jajem było. Artysta czy właściciel galerii nie ma głowy żeby o koordynować: alkohol, catering, noclegi, zioło - a profesjonalna, mała firma to by był strzał w dziesiątkę. Pomysł dobry w chuj.

    OdpowiedzUsuń
  2. ty to rzeczywiście masz łeb nie od parady. może założymy spółkę, taką jawną, albo niejawną najlepiej i będziemy normalnie kurna trzepać grubą kasiorę i se wydamy za te pieniądze po książce na przykład. no zjebiście już to kurna widzę

    OdpowiedzUsuń